piątek, 4 lutego 2011

Przygoda z motoryzacją.Część trzecia.

Mając wreszcie swoje prawko pozostał mi wybór pierwszego samochodu
Jako młoda osoba nie dysponowałem wielkimi funduszami.Więc dużego wyboru nie miałem.I skłaniałem się raczej do jakiegoś małego i ekonomicznego autka.Więc padło na maluszka. Po jakimś czasie udało mi się znaleźć odpowiednie ogłoszenie. 126p kolor biały rocznik 1989 cena 800zł. Szybki tel.do sprzedawcy i byłem umówiony  na oglądanie samochodu. Ja na autach się nie znałem dlatego pojechałem z ojcem i jego kolegą Panem Lutkiem (mechanikiem).Gdy byliśmy na miejscu zaczęliśmy oglądać malucha. Na pierwszy rzut oka bez wielkich rewelacji trochę rdzy na zewnątrz .  Pan Lutek zerkną okiem fachowca sprawdził stan techniczny pojazdu i oznajmił "za te pieniądze dobry samochód". Pan Lutek był autorytetem  i wierzyłem w jego zapewnienia o stanie maluszka.I szybko spisałem umowę kupna .
I tak stałem się dumnym posiadaczem POLSKIEGO FIATA 126p
Zostało mi dokonanie formalności w urzędach tj. opłaty skarbowe ,wyrobienie nowego dowodu rejestracyjnego, odebranie tablic i ubezpieczenie.
Po tym wszystkim mogłem jeździć, jeździć i jeździć . No i jeździłem. Ale szybko stwierdziłem że mój maluszek wcale nie jest ekonomiczny spalał około 9 litrów na setkę i strasznie gubił olej.Na początku za bardzo się tym nie przejmowałem tylko śmigałem wszędzie moją rakietą. Do momentu gdy ojciec kazał mi sprzątać plamy oleju z podwórka i zrobić coś z samochodem żeby nie ciekło.Któregoś pięknego sobotniego dnia wyjęliśmy silnik. Po zdjęciu wszystkich osłon diagnoza była straszna BLOK SILNIKA PĘKNIĘTY!!!!!!!!!  -no i stąd te wycieki . Tato miał znajomego ze specjalną spawarką do aluminium TIG. Wiec szybko zawieźliśmy serduszko mojego fiacika do niego.
Znajomy zrobił wszystko co się dało.I blok silnik wyglądał dobrze. Po całej operacji poskładaliśmy silniczek do kupy i znowu mogłem cieszyć się przyjemnością jazdy.Spalanie się zmniejszyło i nie było już żadnych wycieków. Jako młody nie doświadczony kierowca katowałem bezlitośnie swoje auto.I dzięki temu po około tygodniu sytuacja się powtórzyła. ZNOWU WYCIEK OLEJU.Nie pozostało mi nic innego jak wymiana jednostki napędowej.Z pomocą przyszedł mi kumpel "Ciokus"-Dawid C. Który był posiadaczem dziadkowego Fiata 126p z 1987r na włoskiej licencji. Za symboliczne 100zł sprzedał mi "nowe serce" do mojego autka.
Przeszczep powiudł się w 100%.
Mimo że silnik miał mniejszą pojemność bo tylko 600ccm i nie był już pierwszej młodości to doskonale się spisywał.Dawał mi wiele frajdy z podróżowania . W między czasie  zdarzały się drobne usterki z  którymi sam sobie dawałem Ponieważ miałem książkę serwisową i to właśnie dzięki niej udawało mi się składać wszystko do kupy.
Z czasem przyszedł plan aby zrobić coś z wyglądem mojego "malczaka".
W pobliskim sklepie motoryzacyjnym kupiłem piękne alu kołpaki , super pokrowiec na kierownice , sportowe nakładki na pedały , aluminiową gałkę zmiany biegów i elegancką końcówkę wydechu.Po montażu wszystkich części byłem dumny z osiągniętego przezemnie  efektów.
 Jednak ciągle mi czegoś brakowało.To znaczy spojlerów.
Nowe były za drogie jak na moja kieszeń.
Ale po sąsiedzku mieszkał Pan Mirek który miał też białego malucha i miał w nim zamontowane piękne obniżane zderzaki no i spojler na tylną klapę. Zaproponowałem mu zamianę na moje orginalne zderzaki z moją dopłata.Pan Mirek zgodził się i nawet nie musiałem dopłacać. Później powiedział mi że już mu nie podobały się te spojlery i że sam chciał założyć normalne .
Ja i on byliśmy zadowoleni.
Po zamontowaniu nowych obniżonych zderzaków i spojlera na tylna klapę mój projekt był skończony.
A samochodzik wyglądał tak.


Teraz  "malczak" prezentował się Super jak na tamte czasy.
Byłem z niego bardzo dumny. No i jazda tą białą rakietą dawała wiele frajdy.
Lecz wszystko co piękne kiedyś się kończy. Polskie konstrukcje miały to do siebie że szybko się psuły.
I tak było i w moim przypadku.
Na początku drobne awarie ,a z czasem bardziej  poważne. Aż do całkowitego "zgonu" .
Nie opłacało się go już remontować. Koszty reanimacji kilkukrotnie przewyższały wartość pojazdu.  Postanowiłem się go pozbyć, więc go zezłomowałem.
I w ten sposób pozbyłem się mojego pierwszego samochodu Fiata 126p.



Koniec części trzeciej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz